Drogi czytelniku!

Jeżeli masz pomysł na współpracę z nami - śmiało do nas napisz!
Jeżeli takiego nie masz, ale podoba Ci się nasz blog - również napisz!

Jesteśmy otwarte na pomysły kooperacji, a także chętnie porozmawiamy o Twoich kulinarnych gustach.
Mamy pomysły na gastronomiczne imprezy, spotkania, eventy, w których chętnie Ci pomożemy!

Nie zwlekaj - napisz! Oto adres mailowy:
mojamamagotuje@gmail.com

Wyszukaj na blogu

piątek, 27 marca 2015

Risotto z pieczonymi buraczkami i fenkułem

Nowalijki to młode nowe warzywa, które ukazują się w danym roku po raz pierwszy. Zwykle na wiosnę. W przypływie wiosennego szału, gdy dni staja się coraz cieplejsze, a natura czeka na prawdziwy wybuch bujnej roślinności, stęsknieni częściej sięgamy po świeże warzywa i owoce. Trudno mówić o nowalijkach, skoro w erze globalnych upraw dostęp do większości „warzywniaka”mamy praktycznie przez cały rok. Ale czy  ich walory smakowe i zdrowotne są takie same przez cały rok? Okazuję się, że nie do końca. 





Do nowalijek możemy zaliczyć m.in. rzodkiewkę, sałatę, botwinkę, szczypiorek, cebulę, szpinak, marchewkę, ogórek, rzeżuchę i nać pietruszki. Po zimie, nachodzi czas aby zregenerować nasze organizmy i dostarczyć im witamin, które w darze daje nam natura. Nowalijki świetnie się do tego nadają! Uzupełniają braki witaminowe, dostarczają niezbędnych składników mineralnych, kolorystycznie wzbogacają nasze talerze. Czyż młode ziemniaczki ze szczypiorkiem i odrobiną kefiru nie śnią Wam się po nocach? A obok zielonej, młodej sałaty i soczystej smuklej marchewki udaje Wam się przejść na targu obojętnie?

Specjaliści żywieniowi ostrzegają jednak przed zbyt pochopnych zakupem wszystkich nowalijek. Zalecają, żeby kupować tylko te, pochodzące z upraw ekologicznych lub od zaufanych dostawców. Niestety większość kupowanych nowalijek, mimo pięknego wyglądu i niepowtarzalnego soczystego, świeżego smaku zawiera wiele środków i substancji chemicznych, które wspomagają ich wzrost oraz w sztuczny sposób pielęgnują i wzmacniają ich zdrowy wygląd.

Unikajmy kupowania najwcześniej pojawiających się nowalijek, które zawierają najwięcej chemikaliów. Wielkie, dorodne, o bardzo intensywnych kolorach warzywa i owoce też są podejrzane, wybierajmy raczej te mniejsze, z całą pewnością będą smaczniejsze i zdrowsze. Uprawa nowalijek odbywa się głównie w szklarniach. Szklarnie ograniczają dostęp promieni słonecznych, co powoduje, że rośliny pobierają mniej azotu. Niedobór azotu jest uzupełniany poprzez nawożenie roślin. Warzywa, które możemy kupić zimą i wczesną wiosną są uprawiane hydroponicznie, czyli na wełnie mineralnej, w wodzie, z wykorzystaniem tzw. pożywek wodnych (minerałów, nawozów itp.). Zastosowanie takich technologii ma wiele zalet, między innymi możliwość kontroli upraw. Niestety, metoda bezglebowa nie jest bez wad. Większość producentów przesadza z ilością dodawanych nawozów i przekracza tym samym tzw. próg wysycenia nawozami.

W nowalijkach możemy znaleźć bardzo często azotany, ołów, rtęć i środki ochronny roślin. Podwyższona ilość azotanów w organizmie może prowadzić chronicznego niedotlenienia organizmu,co powoduje nieprawidłowy  jego rozwój. Może też objawiać się wadami rozwojowymi u dziecka, zwłaszcza ośrodkowego układu nerwowego,oraz opóźnieniem rozwoju psychiki czy niedorozwoju umysłowego. Zbyt duża ich ilość może  też być przyczyną zawału serca i nadciśnienia tętniczego. Azotany są także głównym czynnikiem powodującym reakcje alergiczne.

To jakie nowalijki kupować?

1. Po pierwsze kupuj tylko takie, które pochodzą z zaufanego źródła, z upraw ekologicznych lub z dziadkowej szklarni, gdzie narażone są na mniejsze stężenie chemikaliów

2. Wybieraj mniejsze, o nienaturalnych kształtach, będą na pewno zdrowsze i smaczniejsze! Kupując, odpowiedzmy są na pytania: czy ten pomidor pachnie jak pomidor? Czy rzodkiewka może być tak ogromna?

3. Nie kupuj nowalijek pakowanych w folię! Taki sposób przechowywania sprawia, że azotany użyte jako nawóz, przekształcają się w rakotwórcze azotyny.

4. Uważaj, żeby nie kupować nadgniłych roślin, z brązowymi i zapleśniałymi liśćmi.

5. Zapoznajmy się z kalendarzem ogrodniczym, nawet jeśli mieszkamy w mieście i grzebanie grabkami nie jest naszą pasją, będziemy wiedzieć, że na przykład sałata w szklarniach w gruncie, dojrzewa w maju, a na polach w czerwcu. A jeśli sprzedawca zapewnia nas, że jego sałata w kwietniu jest prosto z gleby, to najprawdopodobniej mija się z prawdą.



oczekiwaniu na prawdziwe pomidory, rzodkiewki i ogórki, możemy pocieszyć się kiełkami. Są niezwykle cennym źródłem witamin, minerałów i soli mineralnych!!

A u nas na blogu, wypatrując na targi pachnącej botwinki, polecamy przepis na risotto z pieczonymi buraczkami i fenkułem!


Risotto z pieczonymi buraczkami i fenkułem

Składniki:

  • 50 dag buraków (raczej nie za dużych)
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 fenkuł (około 250 -300 g)
  • 20 dag ryżu arborio
  • 1 i ¼ litra warzywnego wywaru (jeżeli w trakcie gotowania zobaczymy, że to jest za dużo, dajemy mniej)
  • 1 łyżka masła klarowanego
  • 2 łyżki oliwy
  • 3 łyżki parmezanu
  • 3 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:

Buraki myjemy, wkładamy do naczynia żaroodpornego, przykrywamy pokrywą (można też położyć buraki na blaszkę i przykryć szczelnie folią aluminiową) i pieczemy przez godzinę w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 stopni.

Fenkuł kroimy na cienkie plasterki.

Cebulę i czosnek drobno siekamy i podsmażamy na rozgrzanej oliwie. Dodajemy pokrojony seler i smażymy na małym ogniu 5 minut.

Wsypujemy ryż, mieszamy i smażymy przez 1 minutę. Następnie wlewamy po ½ szklanki bulionu. Mieszamy i gotujemy do momentu aż cały płyn zostanie zredukowany. Dodajemy kolejne porcje bulionu, postępując jak poprzednio. Trwa to około 20-25 minut.

W trakcie wlewania ostatniej porcji bulionu dodajemy pokrojone drobno lub starte na grubej tarce buraczki.

Risotto zdejmujemy z ognia, dodajemy masło, doprawiamy solą i pieprzem i mieszamy.

Nakładamy na talerze, posypujemy startym parmezanem i pietruszką.

Smacznego!















Autor: Córka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz