2016 rok wędruje do pudełka z napisem „przeszłość”.
Zaklejamy starannie karton i otwieramy nowy. Na razie jest pusty, ładny, nowy,
nieskażony. Już za chwilę zaczniemy, albo już zaczęliśmy, wrzucać do niego
pomysły, idee, wysiłki, starania, zadania, cele. Część z nich będzie
zrealizowana pomyślnie, z sukcesem, część natomiast zapisana czerwonym pisakiem
odniesie się do naszych mniejszych i większych porażek. Zaczynamy.
Na liście rzeczy „do zrobienia” na nowy rok masz na pewno
co najmniej kilkanaście, kilkadziesiąt pozycji. Możesz też mieć zaledwie kilka,
ale z pewnością są to rozbudowane kolosy.
Zapiszesz takie pozycje, jak: schudnę, będę ćwiczyć, zacznę się zdrowo
odżywiać, przestanę jeść słodycze, itd. Karnet na siłownię, książka kucharska z
przepisami na dietę cud. To wszystko już zapewne masz. Co dalej?
Otóż przygotowania do przygotowań i zaczynanie startowania to najbardziej
lubiana z czynności. To trochę jak ubranie książki w ładną okładkę i
przygotowanie dla niej specjalnego miejsca na półce. Pytanie tylko, czy
kiedykolwiek ją z tej półki zdejmiesz. Najtrudniejszą rzeczą w czytaniu jest
samo czytanie, w chodzeniu na siłownię ćwiczenie, a w jedzeniu… No właśnie co z
jedzeniem? Jeżeli masz w swoim planie rocznym pozycję – zdrowe odżywianie, musisz
poświęcić dużo uwagi zarówno w etapie przygotowywania się do startu, jak i w
trakcie realizacji celu. Nie chodzi mi o dietę, ale o dobieranie odpowiednich
produktów. Jeżeli chcesz jeść więcej warzyw i owoców zastanów się, czy oprócz
sklepu całodobowego po drugiej stronie ulicy, nie masz czasem gdzieś w zasięgu
jakiegoś targowiska. Zamiast kupować rzeczy, które zaledwie poprzez wygląd
możemy zakwalifikować do tego, co mamy jeść, dowiedz się w jaki sposób
sprawdzić ich wartość odżywczą. Czasem chodzi zaledwie o kilka czynników:
kolor, kształt, zapach, miękkość. Przeczytanie składu na etykiecie zajmie Ci
niewiele ponad pół minuty i to w przypadku, jeżeli naprawdę nie lubisz czytać.
Pamiętaj, aby zwracać uwagę na takie detale. Jeżeli będziesz kupować jak najtaniej,
najbliżej, najszybciej, to możesz porównać to z robieniem codziennie brzuszków
tylko poprzez unoszenie do góry głowy. Mięśnie przecież pracują. Na stronach
internetowych, blogach, w czasopismach nie brakuje wartościowej wiedzy. Zadaj
sobie trochę więcej wysiłku, a nie będziesz żałować.
Jeżeli chcesz wykonać swój plan postaraj się każdą pozycję z listy realizować jak najdokładniej, tak abyś nie potrzebował w ogóle czerwonego pisaka. Porażki oczywiście się zdarzają, ważne natomiast, czy są dla Ciebie nauką, jak niektóre czynności wykonywać poprawnie.
Bigos wegetariański
Składniki:
- 1 duża cebula
- 80 -100 g suszonych grzybów
- 1 kilogram kiszonej kapusty
- 1 kilogram białej kapusty
- 3- 4 ząbki czosnku
- 1 jabłko
- 12 sztuk wędzonych śliwek
- 1 szklanka zielonej soczewicy
- 2 łyżki dobrych powideł ze śliwek
- 5-6 łyżek oliwy extra vergine
- 150 ml brandy, żubrówki (ew. innej wódki)
- 4-5 łyżek dobrego sosu sojowego
- 4 ziarna ziela angielskiego
- 3 goździki
- 2-3 liście laurowe
- 1 łyżeczka kminku
- ½ łyżeczki tymianku
- ½ łyżeczki ziaren gorczycy
- ½ łyżeczki ziaren kolendry
- 1 łyżka soli
- pieprz (10-12 ziaren)
Grzyby zalewamy 2 szklankami wody i zostawiamy 2-3 godziny.
W osolonej wodzie gotujemy na półtwardo soczewicę (około 10-15 minut od zagotowania). Odcedzamy.
W większym garnku na oliwie szklimy cebulę i pokrojony na plasterki czosnek.
Dodajemy przepłukaną na sitku kiszoną kapustę, sól, pieprz, goździki, liście laurowe, kminek, tymianek, kolendrę i gorczycę. Wlewamy 4 szklanki wody i gotujemy 60 minut.
Dodajemy poszatkowaną białą kapustę, jabłko starte na tarce razem ze skórką, grzyby razem z wodą w której się moczyły, śliwki, sos sojowy, soczewicę. Gotujemy na małym ogniu 60 minut.
Po tym czasie dodajemy powidło śliwkowe, brendy i sól do smaku. Mieszamy i gotujemy na malutkim ogniu ok. 4 godziny. W trakcie gotowania co jakiś czas dolewamy trochę wody, żeby bigos się nie przypalił. Bigos można odgrzewać wielokrotnie i nic nie traci na smaku, wręcz przeciwnie.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz