Wino! Bo otwarcie i na początku trzeba powiedzieć o co właściwie chodzi, choć po powyższym wstępie nikt chyba nie miał wątpliwości, co jest produktem firmowym miasteczka z Doliny Mozeli. Kapitalny, lekko kwaśny, wytrawny riesling rozlewany jest w barach, restauracjach, domowych ogrodach i na imprezach organizowanych przez zamieszkującą tu ludność. Każdy posiada własny kawałek ziemi, na którym swobodnie dorastają winogrona. Różne receptury, sposoby produkcji, a jednak każde wspaniałe na swój sposób.
Miałam okazję gościć w tym bajkowym miejscu przy okazji jednej z podróży. Konkretnie zostałam zaproszona z zespołem, w którym tańczę, na międzynarodowy festiwal, organizowany w związku z... świętem wina! Jako wielbiciel tego rodzaju trunku nie mogłam się doczekać przekroczenia granicy miasteczka Krov. I oczywiście warto było. Pięknie zadbana mieścina z budynkami zachowanymi w klasycystycznym stylu zachodnio-europejskich budowli gospodarczych i mieszkalnych z peryferii większych miast, dodatkowo "wyścielona" uprzejmością tubylców, zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Czas gdzieś się zatrzymał, zgiełk miasta został zastąpiony szumem pobliskiej rzeki.
Oprócz świetnie zorganizowanego festiwalu i świetnego wina warto wspomnieć także o bardzo charakterystycznym herbie miejscowości. Mianowicie znajdują się w nim... nagie pośladki! Nie są to wprawdzie krągłości modelki, czy przystojnego mężczyzny a chłopca, któremu właśnie wymierzany jest klaps przez starszą osobę przytrzymującą nieszczęśnika na kolanie. Dowiedziałam się, że również ta scena związana jest z winną tradycją miasteczka. Konkretnie prezentuje wymierzanie kary przez rodzica swojemu dziecku. Chłopak był niegrzeczny, zaszył się w piwnicy gdzie, jak można się domyśleć, przetrzymywane były beczki z winem. Ciekawski małolat spróbował zakazanego owocu, przez co, doprowadził się do stanu... wiemy jakiego :). Trzeba przyznać bardzo oryginalny i rozpoznawalny herb.
Święto wina wiązało się również z wyborami księżniczki, miss Doliny, księżniczki Mozeli. Towarzyszyły temu godne królewskiego święta. Nie co dzień bowiem widzi się wspomnianą miss wkraczającą, a właściwie wpływającą, na imprezę z "głębin" rzeki w potężnej muszli, przy światłach kolorowych rac kontrolowanych oczywiście przez straż pożarną. Świetna zabawa i tradycja godna kontynuacji przez pokolenia.
A na blogu wiosenne smaki. Barszczyk z botwinki z ziemniakami i koperkiem. Do wina też się nada! :)
Barszczyk
z botwinki z ziemniakami i koperkiem
Składniki:
- 2 pęczki młodej botwinki z malutkimi buraczkami
- 800 g młodych ziemniaków
- 1 i 1/2 litra bulionu warzywnego
- 2 łyżki soku z cytryny lub octu jabłkowego
- 2 ząbki czosnku
- 1/2 łyżeczki mielonego kminku
- sól, pieprz
- 4 łyżki śmietany (30% lub 18%)
- 4 łyżki koperku
Przygotowanie:
Ziemniaki obieramy,
kroimy w cienkie plasterki.
Botwinkę
dokładnie płuczemy i drobno kroimy (osobno buraczki i liście)
W
garnku rozgrzewamy oliwę, wrzucamy pokrojony w plasterki czosnek,
dodajemy ziemniaki i podsmażamy ok. 6 minut.
Wlewamy
gorący bulion i gotujemy 5 minut. Dodajemy pokrojone buraczki,
chwilę gotujemy, dorzucamy pokrojone liście i gotujemy do miękkości
na wolnym ogniu przez około 6-8 minut.
Dodajemy
kminek, sok z cytryny lub ocet jabłkowy, doprawiamy solą i
pieprzem, po chwili wlewamy rozprowadzoną w połowie szklanki zupy
śmietanę.
Na
końcu dodajemy koperek.
Smacznego!
Autor: Córka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz