Książki Mojej Mamy

piątek, 29 maja 2015

Barszczyk z botwinki z ziemniakami i koperkiem

Piękne krajobrazy, malownicze scenerie, rzeka przecinająca małe, urocze miasteczko i przede wszystkim winnice wypełniające wzgórza skąpane w słońcu. Wydawałoby się, że to idealny opis francuskiej wsi, natomiast jest to bardzo krótkie zobrazowanie pięknej miejscowości w Niemczech jaką jest Krov. Byłam, doświadczyłam, zakochałam się...




Wino! Bo otwarcie i na początku trzeba powiedzieć o co właściwie chodzi, choć po powyższym wstępie nikt chyba nie miał wątpliwości, co jest produktem firmowym miasteczka z Doliny Mozeli. Kapitalny, lekko kwaśny, wytrawny riesling rozlewany jest w barach, restauracjach, domowych ogrodach i na imprezach organizowanych przez zamieszkującą tu ludność. Każdy posiada własny kawałek ziemi, na którym swobodnie dorastają winogrona. Różne receptury, sposoby produkcji, a jednak każde wspaniałe na swój sposób.

Miałam okazję gościć w tym bajkowym miejscu przy okazji jednej z podróży. Konkretnie zostałam zaproszona z zespołem, w którym tańczę, na międzynarodowy festiwal, organizowany w związku z... świętem wina! Jako wielbiciel tego rodzaju trunku nie mogłam się doczekać przekroczenia granicy miasteczka Krov. I oczywiście warto było. Pięknie zadbana mieścina z budynkami zachowanymi w klasycystycznym stylu zachodnio-europejskich budowli gospodarczych i mieszkalnych z peryferii większych miast, dodatkowo "wyścielona" uprzejmością tubylców, zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Czas gdzieś się zatrzymał, zgiełk miasta został zastąpiony szumem pobliskiej rzeki.

Oprócz świetnie zorganizowanego festiwalu i świetnego wina warto wspomnieć także o bardzo charakterystycznym herbie miejscowości. Mianowicie znajdują się w nim... nagie pośladki! Nie są to wprawdzie krągłości modelki, czy przystojnego mężczyzny a chłopca, któremu właśnie wymierzany jest klaps przez starszą osobę przytrzymującą nieszczęśnika na kolanie. Dowiedziałam się, że również ta scena związana jest z winną tradycją miasteczka. Konkretnie prezentuje wymierzanie kary przez rodzica swojemu dziecku. Chłopak był niegrzeczny, zaszył się w piwnicy gdzie, jak można się domyśleć, przetrzymywane były beczki z winem. Ciekawski małolat spróbował zakazanego owocu, przez co, doprowadził się do stanu... wiemy jakiego :). Trzeba przyznać bardzo oryginalny i rozpoznawalny herb.

Święto wina wiązało się również z wyborami księżniczki, miss Doliny, księżniczki Mozeli. Towarzyszyły temu godne królewskiego święta. Nie co dzień bowiem widzi się wspomnianą miss wkraczającą, a właściwie wpływającą, na imprezę z "głębin" rzeki w potężnej muszli, przy światłach kolorowych rac kontrolowanych oczywiście przez straż pożarną. Świetna zabawa i tradycja godna kontynuacji przez pokolenia.































A na blogu wiosenne smaki. Barszczyk z botwinki z ziemniakami i koperkiem. Do wina też się nada! :)

Barszczyk z botwinki z ziemniakami i koperkiem

Składniki:
  • 2 pęczki młodej botwinki z malutkimi buraczkami
  • 800 g młodych ziemniaków
  • 1 i 1/2 litra bulionu warzywnego
  • 2 łyżki soku z cytryny lub octu jabłkowego
  • 2 ząbki czosnku
  • 1/2 łyżeczki mielonego kminku
  • sól, pieprz
  • 4 łyżki śmietany (30% lub 18%)
  • 4 łyżki koperku
Przygotowanie:

Ziemniaki obieramy, kroimy w cienkie plasterki.

Botwinkę dokładnie płuczemy i drobno kroimy (osobno buraczki i liście)

W garnku rozgrzewamy oliwę, wrzucamy pokrojony w plasterki czosnek, dodajemy ziemniaki i podsmażamy ok. 6 minut.

Wlewamy gorący bulion i gotujemy 5 minut. Dodajemy pokrojone buraczki, chwilę gotujemy, dorzucamy pokrojone liście i gotujemy do miękkości na wolnym ogniu przez około 6-8 minut.

Dodajemy kminek, sok z cytryny lub ocet jabłkowy, doprawiamy solą i pieprzem, po chwili wlewamy rozprowadzoną w połowie szklanki zupy śmietanę.

Na końcu dodajemy koperek.

Smacznego!








Autor: Córka Nowalijki w kuchni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz